Czy pod koniec lutego ktoś jeszcze pamięta o noworocznych postanowieniach? Sądzę, że spora część z Was zdążyła je już zrewidować. I bardzo dobrze! Zderzenie z rzeczywistością, co jest możliwe do zrealizowania, a co nie jest naprawdę ważne. Nie przeczy to jednak temu, by mieć wielkie plany, wręcz warto je mieć! Nic nas tak nie napędza do działania, jak cel, który jest dla nas ważny i z którym się utożsamiamy, czujemy, że to taki nasz cel - nasz własny, a nie kolejna rzecz, którą realizujemy, by sprostać cudzym oczekiwaniom.
Przyznam, że 1 stycznia dwie minuty po północy pomyślałam tylko o jednym: żeby w tym roku nie było nudno :) I to właściwie mój najważniejszy cel, z którego ukułam plan na dalsze miesiące. Z racji ogromnego szczęścia polegającego na tym, że w pracy zawodowej robię to, co naprawdę lubię wyznaczenie celów przyszło mi łatwo. Prawie :) W milionie interesujących i ciekawych tematów można naprawdę utonąć i rozdrabniając się na te tysiące ciekawostek, które się pojawiają z dnia na dzień zatracić poczucie, dokąd zmierzamy. To, co zrobiłam to dałam sobie czas na obserwację.
Ten czas to był moment na zastanowienie się, co jest dla mnie ważne, jakie mam realne możliwości na różnych płaszczyznach (finansowej czy też czasowej) i przede wszystkim, co chcę ujrzeć jako wynik swoich działań za kilka miesięcy. Takie podejście pozwala zyskać dwie bezcenne rzeczy: spokój i poczucie sprawczości - wiem, gdzie idę i czego potrzebuję, by tą drogę przebyć bez przepalania energii na rzeczy, które mnie odciągają od sedna. Skoro wiem, gdzie idę, to małymi krokami realizuję mój plan i działam, a to niesamowicie wspiera budowanie pewności siebie.
Wiesz co, jest jeszcze jedna ważna rzecz w tym wszystkim: osobiste przyzwolenie i akceptacja, że nie zawsze wszystko musi iść zgodnie z planem. Życie - czasem jakiś temat się przesunie w czasie z przyczyn niezależnych od nas, czasem potrzebujemy zebrać nieco energii w nas samych, by po prostu odpocząć, bo na pustym baku nawet najlepszy model samochodu nie pojedzie w trasę. Grunt, by czuć wewnętrznie, że idziemy w tę dobrą stronę, czasem przyspieszamy, czasem zwalniamy i to wszystko jest w porządku.
Łatwo Ci mówić, jak masz cel - a co ja mam zrobić, jak tego celu nie mam, bo interesuje mnie wiele rzeczy i nie wiem, w którą się tak naprawdę zaangażować? Powiem Ci tak, to też jest Twój cel - odkrywanie, sprawdzanie, testowanie, żeby dowiedzieć się, co Cię tak naprawdę kręci i czego w swoim życiu potrzebujesz. Bardzo często wizja kreuje się nam w głowie dopiero, jak zaczynamy coś robić, doświadczać, bo wtedy na własnej skórze przekonujemy się, czy to jest coś dla nas, bo odczuwamy emocje z tym związane. Emocje to taki nasz wewnętrzny kompas, który mówi nam bardzo wiele o nas samych. O emocjach szerzej następnym razem, a tymczasem niezależnie od tego, jaki masz cel, po prostu działaj, bo w tym jest największa moc.
Comments